Pytanie zadane w tytule było przejawem naszego wieloletniego podejścia do zgłębiania wiedzy na temat historii rodziny. Towarzyszyło nam przekonanie, że niemożliwym jest dotarcie do jakichkolwiek rzetelnych źródeł dotyczących choćby życia naszych pradziadków (jakoby wszystko zostało zniszczone w trakcie wojny). Cóż, lenistwo wzięło górę na długie lata, aż do listopada zeszłego roku, kiedy to zaczęła się nasza przygoda z genealogią...
Nasze badania rozpoczęliśmy spontanicznie - pod koniec 2019 roku, kiedy to odbyliśmy wizytę na Cmentarzu w rodzinnej miejscowości męskiej strony naszego duetu. Rozmowa z Tatą o pochowanych tam przodkach wzbudziła naszą ciekawość i była jedynie zapowiedzią nieprzespanych nocy, poświęconych dociekaniom dotyczącym pochodzenia naszej (od niedawna wspólnej) rodziny. I wcale nie trzeba było wychodzić z domu! Wystarczyło tylko uzbroić się w cierpliwość, skrzętnie notować nowe informacje i nie poddawać się w poszukiwaniach.
Szybko udało nam się odnaleźć w Internecie bazę aktów stanu cywilnego z początku XX i całego XIX wieku. W zasadzie wystarczyło parę kliknięć myszką, aby odnaleźć kolejne, nieznane nawet naszym rodzicom, pokolenia.
Tak oto zaczęła się nasza podróż w przeszłość…
Nie sposób zliczyć godziny spędzone na poszukiwaniu dokumentów potwierdzających kolejnych, coraz to odleglejszych przodków (credits to Gabriel - główny wykonawca naszego amatorskiego projektu). Jednak, aby móc sięgać w coraz głębsze daty, niezbędne były tłumaczenia tychże dokumentów, którym również bohatersko stawiliśmy czoła. Warto dodać, że oprócz pracy tłumaczeniowej (w której sterem, żeglarzem i okrętem była Ola), dużo czasu poświęciliśmy także… grafologii. Jak sami zobaczycie wkrótce, niektóre dokumenty wydawały się niemożliwe do odczytania (choćby ze względu na zapis cyrylicą jeszcze sprzed reformy). Jednak nawet to nie zniszczyło w nas motywacji do dalszego działania. Ostatecznie podsumowując rok naszej pracy udało nam się dotrzeć aż do... XVII wieku, licząc tym samym ok. 12 pokoleń wstecz (sic!).
Ponieważ proces powstawania naszej kroniki był dla nas wielką zabawą i nauką historii w praktyce, chcemy podzielić się owocami naszych poszukiwań. I nie, nie będziemy Was zamęczać informacjami o naszej rodzinie. Chcemy podzielić się z Wami wiedzą i metodami, które pomogły nam osiągnąć tak wspaniałe rezultaty!
Mamy nadzieję, że nasza praca nie tylko sprawi Wam, czytającym tę wypociny, wielką przyjemność z poznawania swojej rodzinnej historii, ale także uświadomi, jak ważne jest to, co wiemy o naszych przodkach. Bo choć zawarte życiorysy często nie są spektakularne ani najeżone anegdotami, to jest to nasze dziedzictwo, które przekażemy kolejnym pokoleniom.
Życzymy wszystkim, aby Wasze drzewa genealogiczne kiedyś rozrosły się tak potężnie, że aby przyjrzeć się ich strukturom, trzeba je drukować w formacie całej ściany :)
Zatem wracając do pytania zadanego na samym początku - komu to potrzebne?
Krótka odpowiedź: każdemu.
Comments